Abba Motylion i…wielka cisza.

-„Jeżeli człowiek przyzwyczaja się do łatwizny, to potem chciałby, żeby wszystko było łatwe. Dziś ludzie dążą do piękna i są urzeczeni rzeczami pięknymi. Europejczykom to jest na rękę – wciąż tylko kręcą swoimi śrubokrętami, wytwarzając wciąż coś nowego – ładnego i jakoby bardziej praktycznego – żeby ludzie nie musieli nawet ruszać rękami. W dawnych czasach, pracując starymi narzędziami, ludzie stawali się mocniejsi. A po pracy z dzisiejszymi mechanizmami i przyrządami trzeba sięgać po pomoc fizjoterapii i masażu. Dziś widzisz, jak stolarzowi zwisa taki brzuch!” Hmmm…

-Abba, co tam czytasz?

-A, nic. Przeglądałem moje stare notatki ze spotkań z Pajsjuszem

-Nie wiem, czy dobrze słyszałem, ale mówił o zwisającym brzuchu….

-Między innymi…mówił o tym, jak epoka udogodnień stwarza nam wiele nowych problemów.

-Zwisający brzuch?

-Tak, zwisający brzuch.

-Poczytaj mi abba trochę!

-Siadaj i słuchaj. „Większość tych środków technicznych, którymi teraz posługują się ludzie dla swojej wygody, powoduje hałas. Ktoś chce wywiercić jedną dziurkę na gwóźdź i włącza jakiegoś wyjca. Po co? Żeby z armaty strzelać do wróbla? A on jeszcze się z tego cieszy i dziwna sprawa – nawet jest z tego dumny! ”

-Ten Pajsjusz nie przesadza trochę? Żeby wiertarkę krytykować….

-Może z naszej perspektywy przesadza, ale główna myśl jest właściwa. Zapędzamy się w kozi róg nowościami, ulepszeniami, nowymi modelami…Pamiętam, jak Pajsujusz mówić o ćwiczeniu dobrych myśli…może to ci się spodoba…

-Dawaj, abba!

-„Jeżeli ktoś chwilowo znajdzie się w hałaśliwym otoczeniu, musi wywołać w sobie dobre myśli. Nie ma nic lepszego od dobrej myśli. Zadanie polega na tym, żeby człowiek ze wszystkiego wyciągał korzyść dla walki duchowej. Najważniejszy jest stosunek do tego, co się wokół nas dzieje. Wszystkiemu trzeba przeciwstawiać dobrą myśl. Jeżeli wśród hałasu uda się osiągnąć wewnętrzne wyciszenie, to ma to niemałą wartość.”

 

Papillon zamilkł. Zamyślił się. Popatrzył na abbę.

-Abba? Mógłbym zrobić sobie dzień skupienia?

Starzec przyjrzał się uważnie młodemu uczniowi. 

-Dobrze, dziecko. Możesz zacząć teraz, zobaczymy się jutro po nieszporach.

-Dziękuję, abba.

 

Papillon przez ostatnie kilka tygodni latał z jednego miejsca na drugie, jego myśli nie zatrzymywały się nawet na minutę. Trudno mu było skupić się na modlitwach. Facebook, przygotowania do wizyty belgijskiego opata, codzienne obowiązki. Z tyłu głowy kołatała myśl, że coś jest nie tak. Ale w tej bieganinie Papillon nie miał nawet okazji zastanowić się co mogłoby być nie tak. I dziś ten Pajsjusz…Poczuł, że koniecznie i absolutnie musi się zatrzymać. Zapomniał już po co jest w pustelni, po co robi to, co robi, i dlaczego przestał myśleć o Bogu…

Zatrzymał się przed drzwiami swojej pustelni, westchnął, popatrzył w kierunku kaplicy i wszedł do środka.

 

-Muszę znaleźć ciszę. Koniecznie znaleźć ciszę. W sobie. Panie Boże dopomóż…

Dodaj komentarz