Abba Motylion i…straszny Kościół Katolicki.

Kościół Katolicki to banda oszustów i manipulantów! Jak abba jest tak wierzący to niech abba mi powie, jak abba może usprawiedliwić swój Kościół i jego niechrześcijańskie postępowanie?!!! – od równo godziny abba Motylion cierpliwie wysłuchiwał monologu starego znajomego. A był to trzeci dzień wakacji abby.

Abba Motylion przez większość czasu mruczał do siebie cichutko. „Nałóż na moje usta wędziło. Zmiłuj się nade mną grzesznikiem…”

-Wiesiu, obawiam się, że jestem zbyt głupi i za mało wiem, żebym mógł dyskutować z Tobą nawet o zbieraniu grzybów.

-Co?!! Jak nie możesz mi nic powiedzieć, to jakim ty jesteś katolikiem?!

Modlitwa świętego Makarego Wielkiego_Boże wieczny i Królu wszelkiego stworzenia, któryś pozwolił mi dożyćaż do tego czasu, odpuść mi grzechy, które popełniłem w tym dniu c

 

Co tu dużo mówić. Abba próbował. Podawał w pierwszych minutach historię Izraela, Kościoła, świętych, którzy wskazywali na nieprawidłowości, tych, którzy dziś próbują prostować krzywizny, idą dobrą drogą. Jedyne, co dotarło do uszu Wiesia był cytat kard. Basila Huma, który ten skierował do swoich nowicjuszy, kiedy był jeszcze opatem benedyktyńskiego klasztoru Ampleforth.

-Wiesiu, „to jest szpital, a my wszyscy jesteśmy tu pacjentami”. Kard. Hume wiedział, co mówi.

-No to kto jest lekarzem w takim razie?!!!

-Jezus. W skrócie.

 

Odpowiedź, rzecz jasna, nie usatysfakcjonowała Wiesia. Abba Wiesia przeprosił. Musiał zająć się odmawianiem brewiarza. Potem miał mamie zrobić gofry na śniadanie. Wiesiu nie chciał dać za wygraną, ale tym razem Papillon okazał się ostatnią deską ratunku…

-Abba! Abba! Jesteś?? A….szczęść Boże!

-Dzień dobry…-odpowiedział Wiesiu, lustrując młodego Papillona.

-Wchodź kochany, już myślałem, że zapomniałeś. Trzeba nam odmówić jutrznię i godzinę czytań. No i przecież kawa! Najpierw kawa….Wybacz, Wiesiu. Młody wymaga opieki…

 

Wiesiu podniósł się z krzesła, popatrzył na Papillona. Odwrócił się. Zatrzymał się w drzwiach.

-A! Jak będziecie ten swój brewiarz odmawiać to pomódlcie się za księży pedofili!

-Oczywiście, Wiesiu. O księżach pedofilach nie zapominamy!

Papillon postawił kawiarkę na kuchence.

-Abba, co to…?

-Wiesz, dziecko. Do pustelni rzadko przychodzą ci, którzy wiedzą lepiej. Za daleka droga. Poza tym najczęściej ci, którzy wiedzą lepiej, gdziekolwiek by pojechali, z kimkolwiek by rozmawiali, po prostu będą wiedzieć lepiej. Pan Bóg zawsze jest obok nich. I czeka. Zdarza się, że jakieś wydarzenie, jakiś moment, zwrot w ich życiu powoduje, że zamiast głosić swoje prawdy ze swoich ambon, zaczynają szukać odpowiedzi…Ale zostawmy to.

-Abba! Jest kawa….

Kawa była lekarstwem na większość nieprzyjemności, szczególnie rano. Po pierwszej filiżance wspomnienie Wiesia uleciało a w miejsce wspomnienia pojawiła się myśl.

-Papillon, zanim odmówimy brewiarz, chciałbym żebyśmy odmówili tę modlitwę św. Efrema Syryjczyka. Dobrze?

-Pewnie!

Panie i Władco żywota mego!
Nie dawaj mi ducha próżniactwa,
zniechęcenia, chciwości,
panowania i gadatliwości,
Za to obdarz mnie, Twego sługę,
duchem wstydliwości,
skromności, cierpliwości i miłości,
O, Panie i Królu!
Spraw, abym widział
moje przewinienia
I nie potępiał brata mego.
Albowiem Tyś błogosławiony jest
na wieki wieków. Amen.

 

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: