Powstańmy więc wreszcie, skoro Pismo Święte zachęca nas słowami: Teraz nadeszła dla nas godzina powstania ze snu (Rz 13,11). 9 Otwórzmy nasze oczy na przebóstwiające światło, a nasze uszy na głos Boży, który nas codziennie napomina wołając: 10 Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: nie zatwardzajcie serc waszych (Ps 96,8). 11 I znowu: Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów (Ap 2,7). 12 A co mówi? Pójdźcie, synowie, słuchajcie mnie, nauczę was bojaźni Pańskiej. 13 Biegnijcie, dopóki macie światłość życia, aby ciemności śmierci was nie ogarnęły (Ps 34[33], 12; J 12,35).
Reguła św. Benedykta, Prolog
Kalkuta
W lutym 2007 roku stałam na bardzo zatłoczonej, pełnej pyłu i brudu ulicy w Kalkucie. Jedyna biała twarz w okolicy. Nie zatrzymywałam się w hotelu a w domu weselnym, hojnie przyjęta przez rodzinę mojej przyjaciółki. To był kolejny dzień pobytu. Po krótkiej i intensywnej chorobie, która dopadła mnie, jak dopada wielu Europejczyków, zaraz po przyjeździe, wstałam i próbowałam nadrobić stracony czas. Nieco przyzwyczaiłam się do intensywności dźwięków, kolorów. Nadal uderzało mnie jak mało istotny jest komfort dla tych, których spotykałam. Niepotrzebne były chusteczki higieniczne, papier toaletowy – to był luksus, dostępny w hotelu pięciogwiazdkowym. Można się przecież myć, o higienę dbać używając po prostu wody, można jeść na liściach, można jeść rękoma.

Nie uważam, że tamten świat jest lepszą wersją naszego. Jest na kalkuckiej ulicy mnóstwo niesprawiedliwości. Jedno jednak uderza. Opisuję ulicę w Kalkucie dlatego, że tam wyraźnie widać, jak bez bardzo wielu rzeczy można być bardzo szczęśliwym. A to wydaje się być kierunek wielkopostny.
Braki
Kościół daje nam Wielki Post. Kościół daje nam czas na to, żeby na nowo odkryć, co nas syci. Poprzez post możemy stworzyć sytuację, od której się odzwyczailiśmy. Sytuację, w której nie mamy wszystkiego w obfitości. Możemy odkryć taki głód, który, mimo że niezaspokojony, prowadzi do spełnienia.
Poprzez jałmużnę, mamy szansę świadomie oddać coś, z tego, czego może nie chcemy się pozbywać. Ważne, żeby to, co oddajemy nie było jednak tym, co chcielibyśmy po prostu wyrzucić. Oddanie czegoś, do czego jesteśmy przywiązani, oddanie czasu, pieniędzy, sił może doprowadzić do odkrycia, że dzięki temu staliśmy się bogatsi.
Niebezpieczeństwem tego czasu może być skoncentrowanie się na sobie i swoim przeżywaniu Wielkiego Postu. Czy mi „się udaje”? Jak mi idzie? Oczywiście to też ważne, ale ważniejsze, żeby wielkopostne praktyki dały nam na nowo doświadczyć, że nie my i nie nasz komfort jest najistotniejszy. Post czy jałmużną mogą pomóc nam odkryć ile trzeba nam, żeby się nasycić. Mamy szansę doświadczyć braku i w nim odnaleźć drogę wyjścia z siebie, wyjścia poza swoje potrzeby, poza swoje lęki, poza swoje niezaspokojone pragnienia.
Obfitość
Możemy odważyć się przeżyć Wielki Post tak, żeby w jego centrum nie stało nasze „ja”. Możemy odważyć się przez te kolejne dni stawiać w centrum Chrystusa. Stawiać w centrum ludzi obok nas i w nich rozpoznać Chrystusową twarz, Chrystusowe cierpienie, Chrystusową miłość. Nie zrobimy tego bez Bożej pomocy. O tę pomoc dla nas się módlmy.
Modlitwa św. Efrema
Panie i władco mojego życia,
oddal ode mnie lenistwo, przygnębienie,
żądzę władzy i puste słowa.
Daj swemu słudze ducha czystości,
pokory, cierpliwości i miłości.
Tak mój królu, pozwól mi ujrzeć
moje grzechy i nie sądzić bliźniego.
Albowiem Ty jesteś błogosławiony
teraz i na wieki. Amen.