Czas Słowa. Ks. Jerzy Sęczek. 1-12 stycznia 2025 r

1 stycznia

01.01.25 Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (Łk 2, 16-21)

„Bóg przemówił do nas przez Syna…”

Przepięknie Kościół opowiada nam dziś o Bogu.

Najpierw Bóg objawia się jako ten, który błogosławi, dobrze życzy. Ważne jest w tym błogosławieństwie to, że jest przekazywane, dziedziczone. Bóg zobowiązuje się, że będzie błogosławił przez ludzi. Człowiek jest kimś ważnym, może być przekazicielem łaski i woli samego Boga. 

Później Bóg jest przedstawiony przez św. Pawła jak kochający ojciec: według Listu do Galatów. Jakby Bóg mówił: „Nie tylko ci błogosławię, ale sprawiam, że stajesz się moim synem, moją córką, moim dzieckiem, dziedzicem. Tak cię kocham, że przyjmuję Twoją ludzką naturę, żeby być z tobą. Jak ci trudno w tej relacji, to ci pomogę. Daję ci Ducha Świętego, bo On wie, jak do Mnie mówić i jak ze Mną być. Możesz do mnie mówić: „Abba – Tato”.

Aaron, kiedy błogosławił miał zapewne trudności z wyobrażeniem sobie rozpromienionego oblicza Boga. My mamy łatwiej, znamy to Oblicze, to twarz Jezusa. Wyobrażę sobie dziś rozpromienione oblicze Chrystusa, który patrzy na mnie z miłością. Wyobrażę sobie, że wyciąga do mnie rękę, aby położyć na mojej głowie.

Podziękuję dziś Jego Matce, że Go urodziła. Podziękuję także Jej za to, że i Ona mnie przyjęła jako swoje dziecko.

02.01.25  (J 1, 19-28)

“Kim jesteś?”

Jezus Chrystus jest Mesjaszem. Innego nie było, nie ma i nie będzie. Św. Jan mocno dziś mówi, że kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem, jest kłamcą. Ludzie szukają Mesjasza. Czy pomagam im Go znaleźć? Świat ulega myśleniu, że nie ma Mesjasza, zachowuje się, jakby On nie istniał. Jednocześnie pcha się w ramiona “mesjaszów” fałszywych. Człowiek nawet potrafi w sobie widzieć własnego “mesjasza”. Pokusa samo zbawienia jest ogromna. Mój własny “mesjasz” we mnie mówi: “Poradzę sobie, muszę tylko znaleźć odpowiedni sposób, jakąś dobrą technikę. Ogarnę wszystko rozumem.” Pokazuje to jednak tylko pustkę, głupotę i ludzką nędzę.

Trafia do mnie dziś mocno to pytanie: “Kim ty jesteś?” Kim zatem jestem w oczach swoich i w oczach innych? A jak patrzy na mnie Bóg? Trzeba tu postawy św. Jana Chrzciciela. To znaczy: nie jestem Mesjaszem, jestem tylko głosem. “Nie jestem godzien….” Idzie mocniejszy ode mnie. Idźcie do Niego. Trochę wam pomogę przez chrzest nawrócenia. Ale to On jest Tym, którego szukacie.

03.01.25  (J 1,29-34)

„Oto Baranek Boży!”

Kolejny raz św. Jan Chrzciciel daje świadectwo. Według św. Jana Ewangelisty taka jest rola Chrzciciela: świadczyć (żyć dla Jezusa, cierpieć dla Niego, opowiadać o Nim, wskazywać na Niego, przyprowadzać do Niego). Św. Jan Chrzciciel objawia Jezusa Baranka Bożego. A za tym pojęciem związanych jest kilka biblijnych znaczeń. Baranek zostaje zabity przez Abrahama, zamiast syna Izaaka. Baranek był prezentem od Boga. Według tradycji żydowskiej baranek ten stworzony został w Raju szóstego dnia przed człowiekiem. W Egipcie baranek zabity był pokarmem w czasie Paschy. Jego krew chroniła Izraelitów przed śmiercią, a mięso było pokarmem dającym siły do wyjścia z niewoli. Baranki składano w ofierze w świątyni na cześć Boga. Ofiara była przebłaganiem za grzechy i miała pojednać z Bogiem. Razem z Izajaszową wizją Cierpiącego Sługi, który jest jak baranek, wszystkie te znaczenia wskazują na Jezusa Chrystusa – Syna Bożego.

Dlaczego św. Jan Chrzciciel wskazuje na Jezusa jako na mocniejszego od siebie? Bo nawoływanie do nawrócenia wymaga więcej miłości. Najmocniejsze zaproszenie do świętości mógł wyrazić tylko Baranek, umierający na Krzyżu z miłości do grzesznika.

04.01.25  (J 1,35-42)

Nauczycielu – gdzie mieszkasz?

Św. Jan Chrzciciel nie skupia uwagi na sobie, ale jako dojrzały nauczyciel wysyła swoich uczniów do Jezusa. Są to Andrzej i zapewne sam Ewangelista Jan, który pokornie nie podaje swojego imienia. Najpierw Jezus zadaje im pytanie: „Czego szukacie?”. Są to pierwsze słowa Jezusa w tej Ewangelii. Od tego pytania i próby odpowiedzi zaczyna się głębsza refleksja nad moim życiem.

Zwyczajem żydowskim uczniowie św. Jana Chrzciciela odpowiadają pytaniem: „Nauczycielu – gdzie mieszkasz?”. Jeszcze nie jest dla nich Panem, ale tylko Nauczycielem.

Widoczne tutaj cechy ucznia to: chęć poszukiwania, gotowość na nowe wyzwania, zadawanie pytań. Pytanie “gdzie mieszkasz” zadane nauczycielowi zawiera w sobie decyzję: nie chcę tylko zdobyć wiedzy, ale chcę z Tobą uczyć się życia, chcę poznać Cię w codzienności. Ich decyzja wzmocniona jest pięknym i prostym zaproszeniem Jezusa: „chodźcie a zobaczycie”. 

Jest jeszcze jedna cenna cecha ucznia: świadectwo i dzielenie się doświadczeniem z innymi. Widać w tym pasję, zachwyt, emocje. Jest też konkret w działaniu: “przyprowadził go [Szymona] do Jezusa”. Andrzej – mistrz drugiego planu.

Poproszę Apostołów o wstawiennictwo, abym stawał się dobrym uczniem Jezusa.

05.01.25  (J1,1-18)

„Słowo rozbiło swój namiot wśród nas”

Słowo Boże było od początku. Było pierwsze. To Ono stworzyło świat i dało nam życie. Rozpoczęło z nami dialog, zaczęło tworzyć więzi. To obrazowe tłumaczenie „rozbiło swój namiot” powstało wśród tych, którzy zaprzyjaźnili się ze Słowem i chodzili z Nim wszędzie. Abraham dzięki Słowu obietnicy wyruszył w drogę i poświęcił Mu swoje życie. To Słowo rozbiło swój namiot pomiędzy jego namiotami. Naród Wybrany tułał się ze Słowem po pustyni i tam również Słowo było jego domownikiem.

Ta sama Mądrość Boża, która stworzyła świat i była z Narodem Wybranym jest w Bożym Objawieniu. Przekazywali je z mocą prorocy. Ono jest złożone też w Kościele. Żyjąc w Kościele i Kościołem nic nie tracę, nie tracę Mądrości, ale ją znajduję. Bóg chce być obecny w moim życiu. Chce ze mną zamieszkać i chce się ze mną przemieszczać, gdziekolwiek pójdę. 

W Prologu czytamy, że pojawił się człowiek – Jan Chrzciciel, aby być świadkiem. Słowo Boże potrzebuje mnie i ciebie, aby było przekazywane. To zamieszkiwanie w nas, w Kościele, wymaga dynamiki. Potrzebuje dynamiki przyjęcia, chęci szukania, zgłębiania, chodzenia z Nim. Potrzebuje dynamiki wydawania na świat, przekazywania innym, ogłaszania. Jest też „dynamika” odrzucenia. Chociaż przyszło do swoich, to „swoi Go nie przyjęli”. Gdy głosimy i jest to odrzucane, to wtedy Słowo jest odrzucane, nie my. Słowo wtedy staje się naszą siłą i rozciąga swój namiot nad nami. Daje nam schronienie.

06.01.25  Objawienie Pańskie (Mt 2, 1-12)

Padli na twarz i oddali Mu pokłon.

Herod zniewolony był władzą i bogactwem. W każdym widział wroga.

W czasie publicznej działalności Jezusa wielu faryzeuszy i uczonych w Piśmie było zniewolonych własną doskonałością i dlatego posiadaną znajomość pism próbowali wykorzystać przeciwko Mesjaszowi. Byli pełni złości i zazdrości.

Takie zniewolenia bardzo utrudniają przyjęcie prawdy o Bogu i wejście z Nim w dialog i głęboką relację.

Pasterze wolni od bogactwa i władzy, pokorni, szczerzy, znający swoje słabości, ucieszyli się na wieść o nowym Królu i poszli do Niego jako pierwsi.

Później poznali go Mędrcy. Oni natomiast posiadali ogromną wiedzę, ale przy tym byli również pokorni, pełni pasji i gotowi na spotkanie z Mesjaszem. Ludwik Pasteur miał powiedzieć: „Mało wiedzy oddala od Boga, dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem.”

Przerażają współcześni „mędrcy”, zapatrzeni w siebie, posiadający mierną wiedzę o Bogu, tworzący swój własny, niespójny system wartości, leniwi w poszukiwaniu prawdy.

Mędrcy używają znanych sobie sposobów, aby odkryć znaczenie dziwnego zjawiska. Nie ważne czy była to gwiazda, czy kometa Halleya, czy konfiguracja planet, czy anioł. Ważne, że zjawisko to zatrzymało się nad grotą Betlejemską. Ważne, że Mędrcy uznali w Jezusie Boga, Króla i Człowieka. Padli na twarz i oddali Mu pokłon.

07.01.25  (Mt 4,12-17.23-25)

„mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło”.

Jeśli pełen misyjnego entuzjazmu, zachęcony przykładem mędrców i pasterzy, z sukcesem głosiłeś Ewangelię, chwała Panu. Jeśli jednak boleśnie odczułeś spotkanie ze światem, rozważ sytuację samego Mistrza.

Jednym z wydarzeń, które zawiera się w Epifanii – Objawieniu Pańskim jest Chrzest Pana Jezusa. Piękny moment: Ojciec motywuje Syna: “Umiłowany, w Tobie mam upodobanie”, w tym samym momencie Duch Święty spoczywa na Nim. Cudowny początek publicznej działalności Jezusa. Jan Chrzciciel, pełen szczęścia, w pokorze usuwa się w cień. 

Za chwilę Jezus w mocy Ducha idzie na pustynię, aby być kuszonym przez diabła. Robi się nieprzyjemnie… Jezus wychodzi jednak zwycięsko z tej bitwy Słowem Bożym. Po stoczonej walce idzie do Nazaretu. Św. Mateusz oszczędza nam jednak szczegółów. Dowiadujemy się od innych Ewangelistów, że w rodzinnym mieście został Jezus odrzucony… 

Zatrzymał się w Kafarnaum. Według Żydów to Galilea pogan – ziemia graniczna, mieszanka kultur i religii, ciemność grzechu, „cienista kraina śmierci”, ludzie uznawani przez tych z Jerozolimy za gorszych. Tutaj Syn Boży czuje się jak u Siebie, tutaj ogrom Jego miłosierdzia, Słowo Boże, głoszone z mocą, znajduje dobry grunt. To jest Epifania! To jest Objawienie! To jest Rewelacja! Objaw się Jezu w mojej niemocy, w mojej ciemności, w moim grzechu. Niech Twoje światło oświeci moje mroki!

08.01.25  (Mk 6, 34-44)

“dawał uczniom, by podawali im”

Jezus zauważa nasze potrzeby, nasze głody. Czego pragnę teraz? Może mam już słabe siły fizyczne, może też duchowe? Postawię się w roli ucznia. Starałem się bardzo zrozumieć naukę Jezusa. Różnie to wychodziło. Co z niej zostało w moim sercu?  Może chcę spełniać oczekiwania innych? Może mam pokusę zapanowania nad sytuacją, martwię się, bo zaczyna mnie ona przerastać. Proszę Jezusa, żeby spełnił moje oczekiwania. Ludzie byli głodni najpierw Słowa Bożego. Otrzymali je w obfitości. Teraz patrzą na mnie, jako na ucznia i zdają się pytać: i co teraz? Masz jakiś pomysł?

Gdy rozważam ten fragment, widzę uczniów, przychodzących do Jezusa z pustymi rękami. Nie wiedzą, co mają robić. Gdy otrzymują chleb i ryby od Chrystusa, wyglądają na bardzo zaskoczonych. Oglądają z niedowierzaniem to, co trzymają w rękach. Czy to jest prawdziwe, czy może ulegają złudzeniu? Czym jest to, co dostaję od Jezusa?

Nie chce mi się wierzyć w stworzoną górę chleba, jak to można oglądać w jednym z filmów. Dawałoby to zbytnią pewność siebie, które wierze nie sprzyja. Najbardziej przemawia do mnie obraz rozmnożenia chleba w dłoniach Jezusa i w dłoniach uczniów. Każdy z nich, kiedy poszedł w tłum, trzymając w ręku chleb i rybę, powtarzał gest Jezusa. Modlił się w duchu, dziękując Ojcu i prosząc, aby nikomu nie zabrakło. Przy każdym podawaniu pokarmu dokonywał się cud. Taki obraz koresponduje bardziej z naszymi codziennymi próbami wiary. To jest prawdziwa szkoła zaufania Jezusowi. Dzielę się tym, co mam, mam już niewiele, to ostatni kawałek: kawałek jedzenia, kawałek czasu, kawałek miłości i dobroci. I wtedy, na granicy cierpliwości i utraty wiary następuje cud. Otrzymują wszyscy, więcej niż się spodziewali.

09.01.25  (Mk 6,45-52)

„Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!”

Święty Marek dość brutalnie napisał o “otępieniu umysłu” uczniów. Cud rozmnożenia chleba ciągle ich przerastał. I w dodatku Jezus zostawił ich samych. Czy rzeczywiście samych?

Widzę tu Jezusa, jako dobrego nauczyciela i pedagoga. Uczy nas samodzielności i korzystania z darów naturalnych i życiowego doświadczenia. “Wy dajcie im jeść.” “Przeprawcie się sami przez jezioro.” Kiedy zostaje z tłumem, to wyraźnie daje im do zrozumienia: “to jest mój lud, nie przypisujcie sobie zbytnio sukcesu, ja zajmę się nimi, zróbcie to, co do was należy najlepiej, jak potraficie, a Bóg da wzrost”. Marek zauważa, że Nauczyciel się modli. Jest z Ojcem cały czas: przed cudami, znakami, w trakcie i po nich, trwa w dziękczynieniu. Jednocześnie razem z Ojcem patrzą z miłością na uczniów raczkujących w szkole zaufania. To będą kiedyś wielcy mocarze wiary!

Marek, Ewangelista, mistrz budowania napięcia, zostawia uczniów z “otępieniem”. Był to czas zadziwienia, zdumienia, konieczny, aby wybrzmiało dziękczynienie i uwielbienie złożone Ojcu. Zanim uczniowie zaczną z wiarą i zaufaniem czynić cuda w Imię Jezusa, muszą nauczyć się modlić jak On.

10.01.25  (Łk 4,14-22a)

„abym obwoływał rok łaski Pana”

Jezus w synagodze zaproszony do czytania Słowa Bożego „znalazł” odpowiedni fragment. To znaczy, że go szukał. Chciał opowiedzieć innym o swojej misji, o wartości Słowa, które się wypełnia, które staje się Ciałem. Chce opowiedzieć o „roku łaski Pana”, o czasie działania Bożej Miłości. Czy mam jakiś ulubiony fragment, ważny dla mnie, który opowiada o mnie i o Bogu, który działa we mnie? Postaram się go dziś również odnaleźć.

Jezusowy „ulubiony” fragment to zdanie z Izajasza o namaszczeniu przez Boga, a przez to o wyznaczeniu misji. Jezus przyszedł do Nazaretu wiedziony mocą Ducha Świętego. Jednak życie w mocy Ducha Świętego nie oznacza działania z sukcesami ewangelizacyjnymi. Ludzie w synagodze słuchający Jezusa, są najpierw pełni podziwu, ale za chwilę, równie pełni złości, będą chcieli Go zabić. Początek działalności i taka porażka! A ja jeszcze dziwię się, że ktoś może mnie nie lubić albo zaczyna się złościć, gdy mówię o Jezusie i o swojej wierze? Nie jestem nad Mistrza.

Ale jestem namaszczony. Jestem przede wszystkim namaszczony przy chrzcie do misji kapłańskiej, królewskiej i prorockiej. Sam Duch Święty uzdalnia mnie i wysyła do innych. Podziękuję dziś Duchowi Świętemu za łaskę chrztu i bierzmowania. Poproszę o okazję do opowiedzenia o Jezusie, do ogłoszenia i przypomnienia, że „rok łaski Pana” właśnie trwa. To jest tu i teraz: dzisiaj, w moim „Nazarecie”.

11.01.25  (Łk 5,12-16)

„Chcę, bądź oczyszczony.”

Człowiek był pokryty trądem na całym ciele. Przypomnę sobie sytuacje tzw. „beznadziejne”, w których byłem bezradny, gdzie nie widziałem „zdrowego miejsca”, gdzie ludzka mądrość i wysiłki nic nie dawały.

Tego chorego uratować mógł tylko Bóg. Nie tylko mógł, ale i chciał. Jezus jest prawdziwym Bogiem. Ma moc uzdrowić z choroby i ma moc odmienić całe życie. Uzdrowienie trędowatego zaczyna się od przyjścia w pokorze do Jezusa i uznania Go za swojego Pana.

Przez trąd chory był oddzielony od społeczeństwa, aby nie zarażać innych. A uzdrowiony miał przyjść do kapłana, aby ten potwierdził jego powrót do wspólnoty.

Przez grzech nie tylko sami cierpimy, ale też oddzielamy się od wspólnoty. Jezus daje nam możliwość powrotu. On ma moc to wszystko zmienić i naprawić.

Sam się usuwa na pustkowie. Bierze ciężar naszych grzechów i oddzielenie od wspólnoty na siebie. Ale nie jest sam. Jest z Ojcem i modli się za nas. Módlmy się też i my za tych, którzy trwają w uporze i chociaż mają możliwości, nie chcą wracać do Jezusa i wspólnoty.

12.01.25  Niedziela Chrztu Pańskiego (Łk 3, 15-16.21-22)

„Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”.

Jan Chrzciciel zapowiadał Mesjasza, ucieszył się, gdy Go zobaczył. Jednak to, co zostało mu objawione, przerosło Jego oczekiwania. Doświadczył działania całej Trójcy Świętej. Oto w czasie modlitwy Syna Bóg Ojciec objawia swoją miłość do Niego: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”. A Duch Święty – Miłość Ojca i Syna, jest nawet widoczna w postaci niby gołębicy. Znak gołębicy wskazuje na działanie tego samego Ducha, który „unosząc się nad wodami”, uporządkował chaos i jednocześnie przynoszącego nowe życie, jak gołębica z gałązką oliwną, która powróciła do Noego.

Tam nad Jordanem było to piękne i konkretne wyznanie miłości. Będzie ono jeszcze potwierdzone na górze Tabor. Tego Syn potrzebuje, tego potrzebuje każdy syn, każda córka. Jeśli jesteś ojcem lub matką, powiedz dziś swojemu dziecku, że je kochasz, że jesteś z niego dumny, dumna.

Kiedy się modlę, odkrywam to, kim jestem. Podziękuję też dzisiaj za dar Chrztu świętego. Wtedy stałem się dzieckiem Boga, tak samo umiłowanym, bardzo kochanym.

Dodaj komentarz