Abba Motylion i…separacja.

Noc z 10 na 11 listopada 1003 roku zapisze się na dobre w historii Kościoła i Polski.

Kilka lat po chrzcie Polski Bolesław Chrobry akceptuje propozycje swojego przyjaciela, niemieckiego cesarza Ottona III założenia na naszych ziemiach klasztoru, którego celem byłoby głoszenie Słowa Bożego. 

Żywot pięciu braci męczenników

Konferencje dla braci głosił belgijski opat Manu. Tłumaczył brat Ryszard, trapista. Abt Manu kontynuował miękką falmadzczyzną. Dziesięć zdań opata, pięć trapisty. Ów brat znany był ze swojej lakoniczności.

Przybywają bracia z Włoch. Benedykt z Petreum (ur. 970) z zamożnej włoskiej rodziny z Benewentu. Jan z Wenecji (ur. 940) z rodziny patrycjuszów weneckich. Benedykt i Jan, po przybyciu na dwór Bolesława Chrobrego w początkach 1002 r., zakładają pustelnię na terenie, który im podarował król – we wsi Święty Wojciech (obecnie Wojciechowo) pod Międzyrzeczem. Do braci dołączają  Mateusz i Izaak – Polacy możnego rodu (może nawet książęcego): żarliwi religijnie rodzeni bracia  – nowicjusze oraz Krystyn – klasztorny sługa, pochodzący prawdopodobnie z pobliskiej wsi.

Vader Abt, ik moet dat vertalen. Momentje! – Brat Ryszard, po godzinie tłumaczenia otarł pot z bladego czoła i nabrał powietrza.

– W nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku na braci napadają zbójcy. Jan otrzymuje pierwsze ciosy. Po nim ginie Benedykt. Izaak zostaje zamordowany w celi obok. Mateusz wybiega z celi w stronę kościoła. Dosięgają go oszczepy. Krystyn, który mieszkał oddzielnie broni klasztoru. W końcu też ginie. Powód napaści jest najprawdopodobniej rabunkowy. Bolesław Chrobry przekazał braciom środki w srebrze na prowadzenie misji. Kult pierwszych polskich męczenników polskich wyniesionych na ołtarze rozpoczyna się już podczas ich pogrzebu. W 1006 roku św. Brunon z Kwerfurtu pisze „Żywot pięciu braci męczenników”

Zo, we zal en coffee break maken. Goed? – zwrócił się do wykończonego trapisty rozpromieniony siedemdziesięciolatek.

-Przerwa!

Abba Motylion od dwóch dni odkurzał swój francuski. Opat Manu, jak przystało na dobrze wykształconego Belga z Flandrii mówił oczywiście też po francusku.

Mon frère, ça va?– abt Manu zerknął w stronę abby.

Oui, tout est bien.

Belgowi należała się odpowiedź w wersji oficjalnej. Tak, oczywiśćie, wszystko w porządku. W porządku, oczywiście, nie było. Abba Motylion nie mógł spać. Papillon nie wrócił. Minął drugi dzień, bracia próbowali Papillona szukać, ale po eskapadzie do lasu znaleźli tylko papillonowy różaniec. Abba postanowił, że dziś musi odnaleźć ucznia.

Mon frère?

-Je suis fatigué, Manu. Un petit noir?

-Très bien!

Mała czarna. Wierna przyjaciółka abby. Dobra na prawie wszystko.

Konieczna separacja

Tymczasem Papillon siedział w swojej celi. Dotarł do niej w nocy. Wycieńczony padł na łóżko i spał do dziesiątej. A potem bał się wyjść. Wspominienie ataku na wizytatora i perspektywa kary skutecznie powstrzymały go od wyjścia z celi aż do popołudnia. Głód jednak był silniejszy niż lęki. Papillon otworzył drzwi. Motylion poprawiał właśnie szkaplerz. Podniósł oczy. Wyprostował się.

-Manu, je suis desolee. Je dois partir, à bientôt!

Opat pokiwał głową ze zrozumieniem. Już zdążył poznać historię syna marnotrawnego.

-Abba…

-Papillon…

-Abba…

-Wchodź do celi.

Papillonowi wróciły lęki. Głód nie pomógł.

-Rozmawiałem z biskupem. Chciał Cię odesłać. Wynegocjowałem tydzień dla ciebie. Umieszczam cię w domku rekluza. Masz tam zapas ziemniaków i celbuli. Drewno do pieca musisz pozbierać sam. Wróć za tydzień. Na nieszpory. Wtedy porozmawiamy.

-Rozumiem.

-A, i zostawiłem ci moje skarpetki i dwa swetry. Zapowiadają minus pięć w nocy.

Abba odwrócił się i wyszedł. Chciało mu się płakać. Abbie, który ostatnie łzy wylał po śmierci męża drogiej znajomej. Szybko otarł łzy, pomyślał o un petit noir i postanowił włożyć swoje emocje do pudełka. Separacja.-Odseparwać się od emocji. Motylion. Pozbieraj się chłopie. Separacja.

Ciepło refektarza i zapach świeżo zaparzonej kawy pomógł. Abba wiedział, że tylko odseparowanie Papillona da uczniowi szansę na prawdziwy wzrost duchowy. Teraz albo….

 

Zbrodnia, miłość i pokuta

 

Po wypiciu małej czarnej abba wrócił, żeby wysłuchać drugiej części konferencji. Brat Ryszard kompilował ostatnie piętnaście zdań i dodawał nieco własnego kolorytu.

„Żywot pięciu braci męczenników” posiada znaczną wartość dla badania znajomości zwyczajów pokutnych w państwie Bolesława Chrobrego. Bruno z Kwerfurtu wspomniał w nich o o losie, jaki spotkał sprawców okrutnej zbrodni dokonanej w listopadową noc 1003 r. Zabójcy tylko przejściowo przebywali w więzieniu. Przeniesiono ich do klasztoru zbudowanego na miejscu eremu.  Z przekazu nie wynika wprost, co dokładnie sprawiło, że Bolesław Chrobry wykazał się taką łaskawością wobec zbrodniarzy, ofiarowując im możliwość życia w lepszych warunkach niż dotychczasowe. Kwerfurtczyk, przebywając w opactwie miał nie tylko okazję ujrzeć zbrodniarzy, ale również nawiązać z nimi kontakt. Jak sam przyznał, czerpał od nich — zwłaszcza od prowodyra zbrodni — informacje o jej przebiegu.

-Abt, misericordia! – brat Ryszard zrobił łyk rozcieńczonego kompotu ze śliwek. Zerknął na braci. Ostatnie zdania Belga poruszyły młodego trapistę. Jeszcze raz popatrzył na opata, na abbę.

Można śmiało postawić tezę, że zbrodniarze zostali tam przeniesieni, żeby pokutować. Bruno, odnosząc się do charakteru pobytu morderców w klasztorze, aż czterokrotnie posłużył się formami słowa poeniteo: To wskazuje na pokutny charakter ich pobytu, ale też na wyjątkowe zrozumienie natury grzechu i miłosierdzia.

Opat odchrząknął. Podał bratu Ryszardowi swoje notatki i zwrócił się do zebranych łamaną polszczyzną.

-Abba Mojżesz był rzezimieszkiem i mordercą. Wielu ojców pustyni a nawet świętych było zbrodniarzami. Ale pokutowali. Zobaczcie nasze powołanie… powołanie, dobre słowo użyłem? – bracia pokiwali głowami- powołanie jako pokutę. Jako formę nieustannej modlitwy, ekspiację za grzechy nasze i wszystkich, którzy dopuścili się jakichkolwiek zbrodni przeciw miłości – opat zerknął na kartkę i jeszcze raz znacząco odchrząknął – pokuta tylko wtedy jest owocna, kiedy podejmujemy ją z miłości i kiedy wymierzamy ją z miłości do braci. Dank je wel!

 


Źródła:

Radosław Kotecki, Aeternum Dei servitium ad sanctum locum. Pokuta zabójców pięciu braci męczenników w relacji Brunona z Kwerfurtu (Kwartalnik Historyczny, rocznik CXXI, 2014, 1)

ILG Internetowa Liturgia Godzin.

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: