Nigdy nie dałeś mi koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi.
„Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę” (Łk 15, 28-30).
Matka trójki dzieci mówi z wyrzutem: „Ja nie mam czasu! Wracam z pracy do domu a w domu znów praca! A ona? Ona bez rodziny i jeszcze narzeka! Ja nie wiem w co ręce włożyć. Czy zacząć prać, czy kąpać córkę, czy robić obiad!”
Proboszcz mówi: „Nie mam czasu się modlić. Robota, robota, robota. Jak nie chrzest to remont, jak nie remont to ślub, jak nie ślub to pogrzeb! A jak próbuję coś zrobić, to mi wikary zarzuca, że mu roboty dokładam…Za to kuria czeka na fajerwerki i inicjatywy!”
Narzeczeni rozmawiają ze sobą: „Ten ksiądz to mógłby przynajmniej iść nam na rękę. Przecież chcemy się pobrać, kochamy się. A ten, że rozgrzeszenia nie dostanę! To co? Lepiej żeyśmy bez ślubu żyli?!”
Stara panna mówi do sklepikarki: ” Żeby pani wiedziała…znajomi tylko mi mówią, żebym wreszcie coś ze sobą zrobiła a sami to żyją bez ślubu. Dyrektor oczekuję, że będę na każde skinienie, bo przecież nie mam rodziny. To co ja właściwie robię, mówi mi…że niby nie mam problemów?! A sam to w gabinecie godzinę z kuplem rozmawia!”
Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań
„Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. ” (Flp 2, 14)
Matka trójki dzieci: „Trudno mi, Jezu. Kurczę. Bardzo jestem zmęczona. Od miesiąca nie przeczytałam ani jednej strony ksiązki…A ona. Pewnie jej ciężko. Sama. Nie wypłacze się mężowi w rękaw. Dzieci nie będą jej wołać… No i .teściowa nie zadzwoni..No tak. Wkurza mnie, że może zrobić tyle rzeczy, na które ja nie miałam czasu od pięciu lat. Co zrobić, Panie. Daj mi siłę…-Mamoooo!”
Proboszcz mówi: „Robota. Za dużo trochę tego Panie Boże. Jakbyś tak podesłał kogoś do pomocy…Ja wiem, wikary ma też mnóstwo na głowie, poza tym młodzi się do niego garną. Czasem mu tego zazdroszczę…No nic. Ciebie chcę się trzymać, Jezu. Jak tak jest, to tak jest. Daj mi tylko siłę, żeby to przertwać. Maryjo, opiekuj się mną i moją parafią. Ja sam nie dam rady…”
Narzeczeni rozmawiają ze sobą: „Uparł się ten ksiądz. Nie rozumiem go. Może ma trochę racji, ale …No nie wiem. Myślisz, że ma rację? W zasadzie nie wiem. To może chodźmy jeszcze raz nim pogadać. Nie wiem…Dobra. Poczekajmy z miesiąc, może coś wymyślimy. Może jak z nim porozmawiamy to coś z tego wyjdzie…Ta..a może nie.”
Stara panna mówi do sklepikarki: „Co tam u pani? Mąż chory. Oj. No. U mnie jakoś, ale co zrobić. Dyrektor mnie ściga. Wie pani, dyspozycyjność. Dlatego mnie zatrudnił – bo nie mam rodziny i dyspozycyjna jestem. Ale sama chciałam. Zastanawiam się czy może by z nim nie porozmawiać. A może jakiejś innej pracy poszukać. Sama jestem, znajomi zajęci. Myślałam, że może pani bym czasem pomogła? A może trzeba tej pani sąsiadce pomóc, tej co nie wychodzi…?”