Przypomnijmy. Doroteusz to mężczyzna wątłego zdrowia. Chce podjąć surową ascezę, ale fizyczna słabość stoi na przeszkodzie. Kontakty z ludźmi to kolejne wyzwanie. Nie ma wrodzonej łatwości w nawiązywaniu kontaktów.
Układ Barsanufiusza z Doroteuszem.
Jego mistrzem jest m.in. Barsanufiusz. Z korespondecji między Doroteuszem a Barsanufiuszem dowiadujemy się o ich „umowie”. Barsanufiusz „bierze na siebie” grzechy Doroteusza, który jest dręczony z powodu swojej nieopanowanej emocjonalności. Warunek jest jeden: uczeń ma się wystrzegać pychy, obmowy i niepotrzebnych słów. Przychodzi moment kryzysu. Doroteusz chce opuścić klasztor. Wtedy nadchodzi list od mistrza, w którym czytamy:
„Jak kotwica na statku będą dla ciebie modlitwy tych, którzy są tutaj z tobą.”
Dostrzec dobro
Barsanufiusz przypomina Doroteuszowi, że dobro płynie z modlitwy braci. Sam Doroteusz poucza swoich mnichów, że najgorszym z możliwych grzechów jest niedostrzeganie tego dobra w innych. Według niego najniebezpieczniejsze dla duszy jest oskarżanie bliźniego w słowie, w myślach.
Jednak główną przyczyną wszelkiego wzburzenia jest, jeśli zbadamy dokładnie, to, że nie czynimy zarzutów sobie, nie ganimy siebie. Czy uczyni nam ktoś coś dobrego, czy cierpimy zło od kogoś, powinniśmy spoglądać ku górze i dziękowac Bogu za wszystko, co się nam przydarza(…)
Spokojnie, bez szaleństw.
Doroteusz nie jest adwokatem wielkich uniesień w życiu duchowym. Nacisk kładzie na spokojne wyrzeczenie i na życie wspólnotowe. Znaczące są słowa Doroteusza o dostrzeganiu dobra we wszystkich i uczeniu się od naszych bliźnich. Mimo tego, że samotność jest kręgosłupem w życiu mnicha, Doroteusz zachęca do spotykania się z innymi mnichami, bo wie, jak wiele możemy nauczyć się od siebie nawzajem.
„Trzeba postępować tak, jak abba Antoni, o którym pisano, że brał i zachowywał dobro, jakie dostrzegał we wszystkich, którzy go odwiedzali: od jednego łagodność, od innego pokorę, od kogoś jeszcze miłość do samotności. Dzięki temu miał w sobie zalety wszystkich. My także powinniśmy tak robić i dlatego musimy się wzajemnie odwiedzać.” (List 1, 181)
Jednak żeby uczyć się od siebie nawzajem potrzebna jest pokora. Dlatego uwagi Doroteusza wobec mnichów dotyczą głównie pychy, współzawodnictwa w ascezie.
Powiedział także: To znak pokory, nie gardzić żadną przysługą bliźniego: trzeba przyjmować wdzięcznie, choćby była mała i nic nie znacząca.
Pokusa szansą
Wskazuje też na pokusy i próby, jako drogę do wzrastania w cnocie i przekonuje, że najlepszym sprawdzianem dla mnicha jest próba. Doradza opieranie się pokusom z niezmienną cierpliwością, spokojnie i łagodnie.
„Słusznie powiedział abba Pojmen, że postępy mnicha zobaczyć można [dopiero] poczas pokusy. Mnich bowiem, który prawdziwie przystępuje do Służby Bożej, powinien, jak mówi o tym Pełen Mądrości, przygotować swą duszę na pokusę ( Syr 2,1 ) , żeby nigdy niczemu się nie dziwić i nieczym się nie niepokoić pośród tego, co się nam przydarzy. Winien bowiem wierzyć, że nic nie dzieje się bez [ przyzwolenia] Bożej Opatrzności. „
[ Pouczenie Trzynaste.]
Ojciec Doroteusz powiedział, że jest niemożliwe, aby człowiek trzymający się własnego rozsądku albo własnej myśli mógł się podporządkować, albo dostosować się do tego, co pożyteczne bliźniemu. Powiedział i to, że ponieważ jesteśmy poddani namiętnościom, nie powinniśmy nigdy ufać własnemu sercu: bo krzywa miara wykrzywia i rzeczy proste.
Jak w takim razie postępować? Precyzuje to w innym miejscu:
Powiedział także: We wszystkim, co się ze mną działo, nie chciałem nigdy kierować się mądrością ludzką, ale zawsze w każdej sprawie robię to, co mogę, a całość pozostawiam Bogu.
Robię to, co mogę – resztę pozostawiam Bogu. Ta rada przypomina nam pouczenie św. Ignacego z Loyoli.
„Módl się i ufaj tak, jakby wszystko zależało wyłącznie od Boga – ale jednocześnie pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie!”
Literatura:
„Abba Doroteusz. Żywot i puczenia.” Wydawnictwo Bratczyk, Hajnówka 2001