Sayonara?
Po wizycie pana Hashimoto vel Mariusza, brata Papillona, abba zaczął czytać, czytać, czytać.
-Hashimoto, hashimoto…- mruczał niespokojnie – google…tak…teraz enter -skuteczna dieta Hashimoto, to nie…o, tu, wikipedia…”Hakaru Hashimoto, japoński chirurg, Badał w tym czasie próbki tkanek gruczołu tarczowego i dokonał istotnego odkrycia nowego typu zapalenia tarczycy. W 1912 roku opublikował jego klasyczny opis w „Archiv für klinische Chirurgie”. Choroba do dziś znana jest jako zapalenie tarczycy Hashimoto[1].” Teraz klinknąć na zapalenie tarczycy…o!
jest to choroba o podłożu autoimmunologicznym, często współistnieje z innymi chorobami autoimmunologicznymi[5].
…czyli, że atakuje układ obronny, ten immunologiczny. Co dalej…
Do przyczyn mających wpływ na rozwój choroby mogą należeć czynniki środowiskowe, które mogą wywoływać autoimmunizację tarczycy. Wśród nich wymienia się: infekcje, stres i ciążę, a także czynniki żywieniowe.
Ciążę możemy wykluczyć – mruczał dalej abba – infekcja, no tak, chorowity jest, stres…hm…jakby tak się zastanowić to ciągle się Papillon stresuje. No i jedzenie. Podjada, kiełbasa, sery pleśniowe, chleb ze smalcem. Żadnych kiełków, sałaty, pomidorami gardzi. No tak. Hashimoto jak nic. O matko, ile tego!
Gulasz
Wraz z rozwojem niedoczynności mogą występować następujące objawy:
- uczucie zmęczenia,
- wzrost masy ciała,
- wrażliwość na chłód,
- bóle stawów i mięśni,
- zaparcia, problemy trawienne (perystaltyka ulega znacznemu osłabieniu, co sporadycznie może skutkować niedrożnością.
- przesuszone i przerzedzone włosy,
- łamliwość paznokci,
- spowolniony puls,
- bradykardia i zmniejszona amplituda fal serca w odczycie EKG[12],
- zaburzenia depresyjne, drażliwość, objawy psychotyczne, (może występować także encefalopatia Hashimoto[12]),
- zaburzenia pamięci.
Dziewiczy niepokój
NIe ma rady. Do lekarza. Tylko jakiego? O, zdjęcie dr. Hashimoto.
– Do rodzinnego na początek, abba- Papillon obserwowal staruszka ze wzruszeniem. Jak klikał i czytał, i klikał, i drżał, i myślał,… i nawet o kawie zapomniał.
-Tak, tak, dziecko. To pójdziemy do rodzinnego. A wiesz, znajomy mój przyjeżdża, taki ..lekarz. Może byś też z nim porozmawiał. Co dwie głowy…
-Psychiatra znaczy?
-A myślisz, że ja go dopytuje. No, lekarz. – abba próbował modulować ton głosu słabo imitując obojętność.
-Hm, nie ma problemu. Porozmawiam. Kawa ci, abba wystygła. Zrobię drugą.
-Dziękuję, kochany. Usiądźmy razem.
Jeśli abba zwrócił się do Papillona ‚kochany’ to znaczy, że było rzeczywiście źle. Musiał się okrutnie przejąć. Kawa mu wystygła, on sam zastygł, internet chodził, ciśnienie ewidentnie skakało, czas płynął.
Abba nie potrafił się skupić, co dopiero modlić. Myślał o Hashimoto, psychiatrze, hormonach i o Papillonie w samym środku tego gulaszu.
-Zaraz zadzwonię do kolegi, tego psychiatry ze szpitala w Tworkach, co był u nas odpocząć. No i tak przynajmniej jakieś pierwsze koty…
Abba stracił swoją abbowatość. Abba zrobił się papillonowaty. Tymczasem Papillon z iście abbowym spokojem pił kawę. Nie czuł się fenomenalnie, ale nie było też najgorzej. Martwił się jedynie o to, że teraz będą poważne powody, żeby go usunąć z pustelni. A to na pewno by nie pomogło. Z niejednym psychiatrą już rozmawiał. Z niejednego pieca jadł terapeutyczny i neurologiczny chleb. Niestety. Wolałby żyć tym dziewiczym niepokojem, który niesie odrobinę nadziei na zmianę. Tak, jak było na początku…a nie tak jak teraz i oby nie ‚et saecula saeculorum’.
(Obraz tarczycy, użyty w poście By Librepath – Own work, CC BY-SA 3.0)