Jeżeli widzę człowieka, który jak to przywykło się mówić, „porzucił świat”, a nie wiem, co nim kierowało, w jakiej intencji to robił, to mogę się w nim domyślać odludka, malkontenta, ekologa, ukrywającego się przestępcy, obrażonej primadonny – czego dusza zapragnie. Podkreślam tak ten problem, bo wielu (dawniej i dzisiaj) przychodzi do Ojców po „słowo” z zupełnie błędnym pojęciem o tym, do kogo przychodzą.
s. Małgorzata Borkowska OSB
Ileż to razy przychodziłam do Ojców i Matek po „słowo”… W większości przypadków byłam tym, który nie wie do kogo idzie i po co. Myślałam, że wiem. Przychodziłam i albo dostawałam co innego, albo wracałam rozczarowana, bo czekałam na cudowne rozwiązanie a dostawałam prawdę. Taka „turystyka duchowa” to rzecz znana już ojcom pustyni. Jeśli nie należysz do tych, którzy uprawiają turystykę duchową – to może wiesz, jak ona wygląda. Z rekolekcji na rekolekcje, od jednego „starca” do drugiego. Ona nie jest zła. Ważne jakie przynosi owoce. Nam się jednak często wydaje, że idziemy do cudotwórców, których zadanie polega na naprawieniu naszego życia. Jeśli nie naprawią, to ich wina. S. Borkowska wskazuje na fascynacje Ojcami. I ta fascynacja jest tym, co przyciąga, sprawia, że do opactw przyjeżdżają osoby, które własnej parafii nie widziały przez lata.
“Fascynuje radykalizm i mądrość Ojców; domyślają się nawet, snując uczone paralele, że coś z tego radykalizmu mogłoby pomóc także i ludziom świeckim albo zaradzić bolączkom dzisiejszych czasów; a jednak źródło tego radykalizmu i tej mądrości pozostaje dla nich zupełną tajemnicą. ”
Małgorzata Borkowska OSB. “Abba, powiedz mi słowo”.
Jeśli zafascynowali Cię Ojcowie, jeśli nawet pojechałeś do jednego to, o ile nie jesteś powołany / powołana do życia monastycznego do swojej parafii trzeba będzie wrócić. Piszę o „swojej parafii”, ale mam na myśli normalne życie.. Modlitwa, sakramenty, codzienna praca nad sobą. I najczęściej bez cudów. To jest dopiero podróż na całe życie. Tą drogą, tak przynajmniej od starców słyszałam, dojść można do świętości.
Gdyby któregoś ze starców zapytano, co najważniejsze jest dla życia modlitwy, niewątpliwie odpowiedziałby (ku zdumieniu wielu słuchaczy, szukających jakiegoś wzniosłego wtajemniczenia), że najważniejszy dla życia modlitwy jest nasz stosunek do bliźniego. Uczył na przykład abba Nil, że modlitwa jest dzieckiem łagodności i opanowania; i że cokolwiek się z zemsty uczyniło bliźniemu, to staje się przeszkodą potem w naszej modlitwie”
Małgorzata Borkowska OSB. „Abba, powiedz mi słowo” Tyniec, Wydawnictwo Benedyktynów