Abba. Iskra, która rozpala miłość

Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny

Brat Paweł od długiego czasu potrzebował duchowego kopa, jakiegoś doładowania. Może godzin adoracji, dni skupienia, czasu sam na sam z Bogiem. Obowiązki kapały to tu to tam, z dyscypliną było kiepsko, do tego Paweł był rozbity, na modlitwie rozproszony, niespecjalnie gorliwy. Nie pomagała nieobecność abby ani łażąca po Pawle od tygodnia choroba.

Oglądał bezmyślnie seriale kryminalne i przysypywał to wątpliwej jakości danie nieduchowe wyrzutami sumienia. Już niebawem miała się zacząć poważna praca, abba uspokajał, Paweł to przyjmował i dalej gniotło go w dołku. Do tego w pustelni pojawił się niespodziewanie kandydat na świętego. No, może nie oficjalnie, ale …

Pan Bóg ma fantastyczne pomysły. Tak. Najwyraźniej wybrał sobie tego nowego na narzędzie. Otóż nowy, brat Modest, był okazem ciekawym. Gorliwy do bólu, zaraźliwie radosny, rozmodlony i szczególnie wsłuchany w Ducha Świętego. Nieświadomy zapewne niczego pojawił się z całym tym koktajlem, wysoki i postawny, uśmiechnięty i gotów zarazić gorliwością pół wioski.

Do tej połowy wioski zaliczał się Paweł. Łatwo się tą gorliwością zachwycił ale do zmiany swoich nawyków było daleko. A i daleko było Pawłowi do Modesta. Modest mieszkał na drugim końcu pustelni. Widywali się podczas oficjum i Mszy, rzadziej w refektarzu. Jedno było pewne. To spotkanie coś w Pawle zmieniło. Duch ożył, iskra rozpaliła lewie tlący się ogień.

Przypomniały się Pawłowi czasy kiedy to zachwycał się mistykami, czytał Ruusbroeka o miłości, o żarzącym się ogniu miłości, kiedy to czytał św. Jana od Krzyża, modlił się długo i prosto. Kiedy modlitwa jezusowa była prawie jak oddech a serce jak rozżarzone węgle. Nie chodziło jedynie o Modesta. Chodziło raczej o uśpione pragnienie, pragnienie Boga żywego, pragnienie tej bliskości, która spala i sobą napełnia, która niesie.

W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny dotarło do Pawła, że ostatnia bierność, liturgia godzin i poranna modlitwa to za mało, żeby być świętym. Że trzeba zacząć kochać mocniej i do tego potrzebna jest decyzja i łaska.

Dziś szczególnie chciał prosić o asystę Matkę Bożą. Pomyślał, że o asystę poprosi też Modesta.

Oto zapiski z tzw. kolacji duchowych w eremie czerneńskim z lat 1677-1684 (zob. Collationes ordinariae et extraordinariae eremitarum Conventus S. Deserti in Czerna 1679[73!]-1685, rkps 50). To znalazł Paweł szukając duchowej lektury z okazji święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Narodzenie Najśw. Maryi Panny. Dlaczego powinniśmy się cieszyć z tego święta. Uczy nas tego liturgia Kościoła, gdy śpiewamy: „Nativitas tua gaudium annuntiavit universo mundo, ex te enim ortus est Sol iustitiae, Christus Deus noster, qui solvens maledictionem dedit benedictionem, et confundens mortem donavit nobis vitam sempiternam”. Jak zorza poranna zwiastuje nadejście dnia, tak narodzenie Maryi zapowiada przyjście Chrystusa. Od chwili grzechu pierwszego człowieka ciemności ogarnęły ziemię. Nikt się z nich nie uwolnił, nikt ich nie rozproszył. Z biegiem czasu te ciemności się nasilały. Ogarnęły również nas. Z narodzeniem Maryi zabłysła jutrzenka pośród ciemności. Bowiem jak jutrzenka zwiastuje koniec nocy i początek dnia, tak Najśw. Dziewica wygania noc wieczną, a zrodzony z dziewiczej ziemi dzień napełnia ziemię.

Przez Ciebie (Dziewico) pokój niebieski został darowany światu, przez Ciebie ludzie zostali zbawieni, przez Ciebie stali się przyjaciółmi, sługami i synami Boga; przez Ciebie zasłużyli sobie być współsługami aniołów i mogą z nimi przestawać po rodzinnemu (…); przez Ciebie poznaliśmy Jednorodzonego Syna Bożego, którego Ty Najświętsza Dziewico porodziłaś… Dlatego święci ojcowie wysławiali Ciebie hymnami i tytułami. Stałaś się przyczyną naszej radości: ponieważ w każdym nieszczęściu, w każdym ucisku, w każdej naszej potrzebie, w każdym niebezpieczeństwie, w każdej opresji jesteś naszą wspomożycielką. Twoje narodzenie przyniosło światu liczne dobra. Ciebie Trójca Święta ozdobiła hojnymi darami.

Dodaj komentarz