Maria Egipcjanka i Zozym. Święci z innej bajki.

Interesował się nią św. Cyryl Aleksandryjski( † 444), uwagę poświęcił jej św. Zozym (VI w.), podobnie godną uwagi uznał ją św. Sofroniusz († 638). Niestety, opisali jedynie jej życie pokutne, a to i tak bez bliższych danych biograficznych. Dziś to one często są przyczynkiem do przyjrzenia się postaci świętego.

Jej historia pierwszy raz obiegła  monastyczny świat wschodni na początku VIw. Stamtąd dotarła na zachód i już pod koniec VI wieku jej postać była szeroko znana w całym świecie chrześcijańskim. Kościół Koptyjski obchodzi jej wspomnienie 14 kwietnia, Kościoły Zachodnie 2 kwietnia. Jej historia stała się wkrótce ikoną pokuty w chrześcijaństwie.

Maria z Egiptu

Maria była rozpustnicą, kobietą, która bardziej szukała uciech niż pieniędzy z nich czerpanych. Uciekła z domu jako dwunastolatka. Wybrała się do Aleksandrii i przez 17 lat „uwodziła mężczyzn” jak to delikatnie ujmuje ks. Zaleski w swojej książce, Święci na każdy dzień. Jak to potem przyznała św. Zozymowi, uprawiała nierząd nie dla pieniędzy, a dlatego, że uwodzenie i rozpusta sprawiały jej przyjemność. Dość, że pewnego dnia Maria zauważyła pielgrzymów udający się do Jerozolimy. Według podań uznała, że to może być dobra przygoda i dołączyła do „wycieczki”.

„I have a body and that will serve as both fare and food for me”. The trip was an eventful one, as Mary explored the outer limits of lust and passion with her companions (both those who were willing and those who were not, she added.)

„Mam ciało i ono będzie moją zapłatą za podróż i jedzenie.” Podróż, podczas której Maria eksplorowała granice swojej żądzy i namiętności wspólnie z towarzyszami ( z tymi chętnymi i niechętnymi, jak dodała Maria),, była pełna przygód. 

Prof. Susan Ashbrook Harvey, Ph. D, wykład z 16.04. 1989, St. Mary of Egypt

Zaraz po tym, jak jej stopa dotknęła Ziemi Świętej Maria rozpoczęła dawny tryb życia. W uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego idzie do Jerozolimy, żeby poobserwować obrzędy kościelne. Maria trafia przed bazylikę Grobu Pańskiego. Chce wejść, ale nie może. Z opowieści wiemy, że kilka razy odpycha ją jakaś siła. Nad wejściem do bazyliki widzi wizerunek Matki Bożej.

 „Matko miłosierdzia! Skoro odrzuca mnie Twój Syn, Ty mnie nie odrzucaj. Pozwól mi ujrzeć drzewo, na którym dokonało się także moje zbawienie!” – miała krzyknąć wstrząśnięta Maria. Czy to były jej dokładne słowa, to chyba nieistone. To, co najistotniejsze dla jej życia i dla chrześcijaństwa to jej decyzja zaraz po tych słowach. Rozpoznała wewnętrzny nakaz. Miała żyć do końca życia w odosobnieniu nad rzeką Jordan. Bez wahania przyrzekła tak zrobić. Wtedy już spokojnie weszła do bazyliki.

Bez wiary, bez zachłyśnięcia się tą pełną ognia radykalną zmianą, ta historia może wydać się nieomal farsą. Historią spisaną na potrzeby tych, którzy wątpią. I poniekąd tak jest. Różnica jest tu jednak znacząca. Ten scenariusz, rzecz jasna, napisał sam Bóg. A Maria w którymś momencie się na ten scenariusz zgodziła. Potem zostało jej tylko wytrwać. Aż wytrwać.

Św. Zozym

Niezwykle istotny w całej tej historii jest św. Zozym. To on znajduje Marię na pustyni, według prof. Hrvey, nagą ( bo przecież nikt wcześniej nie zapuszczał się na te tereny). To spotkanie jest przełomowe dla tego, piędziesięciotrzyletniego mnicha, który właśnie przeżywa kryzys powołania.We wczesnych latach wspiął się, dzięki łasce Bożej, na wyżyny życia duchowego. Niektórzy nazwaliby Zozyma świętym. Po latach życia kapłańskiego i monastycznego Zozyma dręczą niepokojące myśli. Nęka go podejrzenie, że już nikt nie jest w stanie go niczego nauczyć, że nie znajdzie już mistrza, który poprowadziłby go dalej.

„Is there a monk on earth capable of affording me benefit or passing on to me anything new, some kind of spiritual achievement of which I either do not know or in which I have not succeeded as a monk?”

„Czy jest na świecie mnich zdolny przekazać mi cokolwiek nowego, jakieś duchowe doświadczenie o którym nie wiem, albo którego nie osiągnąłem?”

Wykład z 16.04. 1989, St. Mary of Egypt

Zozym postanawia poszukać świętego męża, który go oświeci, pokaże drogę. Wychodzi na pustynię i idzie tak dwadzieścia dni. Idzie w najbardziej odosobnioną część pustyni, gdzie nie ma już śladu życia. Oprócz jednego bardzo wyraźnego. Kobiety. Spotyka nagą kobietę. W pierwszym odruchu myśli zapewne, że to wizja, kuszenie demona, a może jakieś zwierzę. Zozym, kapłan, robi na ciele znak krzyża. Wreszcie dociera do niego, że to nie zjawa tylko spalona słońcem i wychudzona od postów kobieta o krótkich siwych włosach. Na widok Zozyma kobieta ucieka. Zozym zdaje sobie sprawę, że to własnie może być mistrz, którego szukał.

Po chwili Maria przestała uciekać. „Ojcze Zozymie, przebacz mi.” -przywitała go Maria. Wyprosiła u Zozyma kawałka okrycia, żeby nie stać przed nim naga. Poprosiła o błogosławieństwo. Nie trzeba dodawać, że Maria nie mogła znać Zozyma. Natychmiast po wizycie w bazylice udała się na pustynię. Według podania Zozym upadł przed nią i to on poprosił o błogosławieństwo mówiąc:

 „O Mother in the spirit, it is plain from this insight that all your life you have dwelt with God and have nearly died to the world… But since grace is recognized not by office but by gifts of the Spirit, bless me, for God’s sake, and pray for me out of the kindness of your heart.”

„O, Matko w Duchu, jasne jest z twojego poznania, że całe swoje życie spędziłaś z Bogiem i prawie umarłaś dla świata…ale ponieważ łaskę rozpoznaje się nie przez urząd a przez dary Ducha, pobłogosław mi, na Bożą miłość i módl się za mnie z życzliwości Twojego serca.

I tak, powoli, Zozym poznał historię Marii. Była szczera i prosta. Odpowiadała bez upiększeń. O życiu w rozpuście i o twardym życiu na pustyni. Mówiła, że chce żyć życiem pokuty tak, jak kiedyś grzeszyła. Opowiadała o pokusach pustyni, o braku pocieszenia, o głodzie i surowych warunkach.

Zozym widział jak bardzo ta kobieta wspięła się na wyżyny świętości, z taką samą determinacją i rozmachem z jakim wcześniej grzeszyła. Po opowieściach Maria poprosiła Zozyma o przysługę. Poprosiła go o to, żeby wrócił w Wielki Czwartek za rok i przyniósł jej Eucharystię, której nie przyjmowała od czasu nawrócenia. Zozym obiecał wrócić i opuścił Marię. Po tym spotkaniu Zozym odsyskał siły, gorliwość, żar.

Po roku wrócił. Maria przyjęła Ciało Chrystusa i wznosząc ręce ku górze powiedziała: „Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według słowa Twojego, bo moje oczy widziały Twoje zbawienie.”

Maria odesłała Zozyma i poprosiła, żeby wrócił za rok. Tak się stało. Zozym znalazł swoją mistrzynię martwą.

I oto mamy dwóch świętych z tak bardzo innej bajki. Jednak Bóg każdą, nawet tej namroczniejszą bajkę, może doprowadzić do świętego końca.

Źródła:

Ks. Wincenty Zaleski sdb, Święci na każdy dzień

Prof. Susan Ashbrook Harvey, Ph. D, wykład z 16.04. 1989, St. Mary of Egypt, 

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: