Zabójcze szemranie

Wszyscy boimy się krzyku, św. Benedykta zaś najbardziej niepokoi szemranie (po łacinie przepiękna onomatopeja: murmuratio). 

Szybkie przejrzenie Reguły pozwala znaleźć aż siedem fragmentów (zob. aneks do tego eseju), w których wspomina się o tej wadzie. Zdaje się to wskazywać, że nasz Ojciec dużą wagę przywiązywał do jej wykorzeniania. Jak za chwilę zobaczymy, jej główne zło widział w destrukcji życia wspólnego. W naszych rozważaniach pominiemy wątek klasyczny, czyli odwołanie do pogańskich tekstów z okresu Cesarstwa Rzymskiego, dodając tylko, że interesującym nas rzeczownikiem, i czasownikiem „szemrać”, posługiwali się sprawnie pisarze tej klasy, co Seneka, który także szemraniem był głęboko zaniepokojony. Krótko natomiast odniesiemy się do fundamentów biblijnych i patrystycznych, aby potem skupić się już na tekście samej Reguły. 

Korzenie biblijne

Typem wszelkiego szemrania pozostają Izraelici, którzy doznawszy wielkich Bożych dobrodziejstw – wyrwania z niewoli faraona i cudownego ratunku podczas przejścia przez Morze Czerwone – zaczynają szemrać przeciw Bogu i Mojżeszowi, kiedy kończy się woda (por. Wj 15,24). Autor natchniony mówi o paradoksie – oto dobrodziejstwo Boże, które spotyka się z niewdzięcznością. Szemranie jest grzechem fundamentalnym, który nieustannie popełnia Lud Wybrany na pustyni. Wydaje się, że dla autorów biblijnych jest ono synonimem braku wiary, powątpiewania a nawet bluźnierstwa. Tak trzeba rozumieć przypuszczenie Izraelitów, że znaleźli się na pustyni nie po to, aby wejść przez nią do Ziemi Obiecanej, ale po to, by wcześniej umrzeć z pragnienia i głodu. 

Analogicznie czytamy o szemraniu faryzeuszy przeciw Jezusowi. Znów niewrażliwość wobec Bożych dobrodziejstw i znaków łaski, które mogli podziwiać w cudach i nauczaniu naszego Zbawiciela. Jak pamiętamy, liderzy religijni owego czasu posuwają się aż do oskarżenia Pana o kontakty z diabłem. Reakcja Jego jest bardzo ostra (można ją zestawić z wypędzeniem przekupniów ze świątyni) – Zbawiciel mówi o grzechu przeciw Duchowi Świętemu, który nie może być odpuszczony (por. Mk 3,22–30). Możemy powiedzieć, że najczęstszym grzechem na pustyni jest szemranie, ale rozumiane jako zaburzenie w relacji z Bogiem, niewiara. 

Uprzedzając nieco punkt następny, powiedzmy od razu, że jednym z najczęściej cytowanych w tradycji tekstów, które są podstawą do stanowczego potępienia takiej praktyki, jest urywek z Listu do Filipian: Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia, abym mógł być dumny w dniu Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem (Flp 2,14–16). Ten tekst Pawłowy, w powiązaniu z wcześniejszymi fragmentami Pisma Świętego, pokazuje nam, że szemranie jest znakiem braku wiary i wyrazem buntu przeciwko Opatrzności. 

Bazyli

Analizując teksty monastyczne, możemy dostrzec, że było ono jednym z najbardziej piętnowanych występków w klasztorach już od samego początku cenobityzmu (przypomnijmy, że choć św. Benedykt wydaje się nam bardzo wiekowy, to jednak w chronologii rozwoju życia monastycznego należy do pokoleń późniejszych). Tu poświęcimy jedynie kilka słów autorowi fundamentalnemu dla świętego z Nursji, to znaczy Bazylemu Wielkiemu (Reguła określa go mianem „naszego Ojca”). 

Święty Bazyli w swych Regułach dłuższych pisze, że owoce pracy szemrzącego nie mogą zostać w klasztorze, podobnie jak i on sam, gdyż jego praca i ofiara nie są miłe Bogu. Skąd tak sceptyczny stosunek do takich osób? Według Ojca taka osoba niszczy wspólnotę, gdyż uważa się za kogoś niezastąpionego a pracę przez siebie wykonywaną ma za wyjątkową (od razu przypomina się 57 rozdział Reguły). Lekarstwem na szemranie ma być odosobnienie, co wydaje się logiczne, gdyż cierpiący na nie mnich odczuwa dużą potrzebę gadania i chętne do słuchania ucho wydaje mu się czymś niezbędnym do życia. Odosobnienie oraz konfrontacja z Bogiem i samym sobą niczym kubeł zimnej wody mają takiego mnicha otrzeźwić i uratować jego duszę przed zgubą. Kiedy więc odczuwamy potrzebę bezproduktywnego ponarzekania sobie, może wybierzmy samotność przed Bożym Obliczem, aby Jemu powierzyć rozrywający nas niepokój i uchronić innych od jadu, który zalewa nasze biedne serce.

Reguła o szemraniu i szemrzących

Uważny czytelnik bez trudu zapewne już wyłapał podstawowy błąd w naszym wywodzie: nie powiedziane zostało aż do tej chwili, czym owo groźne szemranie jest. Możemy je opisać jako bezpłodne narzekanie, chociaż nie zawsze nieuzasadnione (św. Benedykt zaznacza, że mnich może mieć ku temu słuszne powody). Istotny jest przymiotnik: szemranie jest bezpłodne, a zatem nic nie wnosi, nie rozjaśnia problemu, a wręcz przeciwnie – potęguje napięcie i mnoży niejasności. 

Dlaczego szemrzemy? Przyczyn można wyliczyć kilka. Po pierwsze, coś jest dla nas za trudne bądź w naszej ocenie niesprawiedliwe, po drugie, kiedy się czegoś lub kogoś boimy, to, aby odreagować, upuścimy odrobinkę jadu w korytarzu bądź przy kawie do czyjegoś chętnego ucha, po trzecie, kiedy coś jest niezrozumiałe, wówczas i to może powodować ów odruch obronny, jakim jest narzekanie. Zwróćmy uwagę, że tworzy ono pozór wspólnoty – nikt przecież nie narzeka przed lustrem, ale zawsze do kogoś. Jednak jest ona pozorna, nie zależy jej bowiem na dobru wspólnym ani krąg paplających narzekaczy nie chce wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności. Reguła zresztą pokazuje nam to zachowanie przede wszystkim jako chorobę życia wspólnotowego, zatem kontynuuje wątek biblijny. 

Skupimy się teraz na dwóch jej fragmentach, które są fundamentalne dla naszego zagadnienia. 

Posłuszeństwo a szemranie. Rozdział 5 Reguły

Rozdział wymieniony w podtytule jest niepokojący dla współczesnego czytelnika – pokora i posłuszeństwo nie są cnotami, którymi chcielibyśmy posługiwać się w codziennym życiu, mogą się nawet wydawać trochę problematyczne. Tymczasem, jak już pisał o tym o. Piotr Rostworowski, św. Benedykt jest zafascynowany posłuszeństwem i gotów dla niego na wszystko, gdyż w niepewnym świecie człowiek potrzebuje busoli, która wskaże mu drogę do nieba, i czymś takim ma być posłuszeństwo miłe Bogu. 

Zacznijmy od obserwacji, że święty utożsamia pokorę z posłuszeństwem, dopowiadając, że jest ono jej pierwszym stopniem. Sięgając do rozdziału 7 Reguły, dowiadujemy się, że tym pierwszym stopniem jest świadomość Bożej obecności. Posłuszeństwo człowieka wypływa więc bezpośrednio z tego, że Bóg jest, i w związku z tym chce się w duchu być Mu posłusznym. Nie potrzeba szczególnego uzasadnienia tej postawy – interesująca nas cnota znajduje swoje uzasadnienie w samym istnieniu Boga. Dalszy ciąg rozdziału 5 zdaje się to potwierdzać: św. Benedykt mówi o miłości do Pana i wynikającym z niej posłuszeństwie. Zastanawiać może utożsamienie tego ostatniego z pokorą. Ta ostatnia jest prawdą: o Bogu jako miłosiernym Stwórcy i o człowieku jako zależnym od Niego stworzeniu. Tak ujęte pokorne posłuszeństwo czy też posłuszna pokora jest wytrwałym skoncentrowaniem życia ludzkiego na tajemnicy Boga, jedynego Zbawiciela człowieka. Ta relacyjność przejawia się w charyzmacie słuchania, którego obrazem jest ucho serca otwarte na przykazania Pana, które mają być skutecznie wypełniane. „Słuchaj” pozostaje fundamentalnym nakazem Reguły, uzupełnionym pochodzącym z omawianego rozdziału podsumowaniem motywacji mnichów posłusznych: „To miłość nakazuje im spieszyć do życia wiecznego”. 

Możemy teraz zastanowić się nad relacją pomiędzy posłuszeństwem wobec Boga a tym wobec człowieka. Odwołajmy się do fragmentu 1 Listu św. Jana (na marginesie: wpływ teologii Janowej na Regułę wydaje się być tematem godnym opracowania). Czytamy, że kto nie miłuje brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4,20); analogicznie zatem, skoro pomiędzy posłuszeństwem a miłością istnieje, zdaniem św. Benedykta, tak głęboka relacja, kto nie jest posłuszny bratu/przełożonemu, którego widzi, nie będzie posłuszny Bogu, którego nie widzi.

W ten sposób regułodawca łączy z sobą posłuszeństwo i miłość, stwierdzając, że jedno bez drugiego jest niemożliwe. Rozdział 5 rysuje przed nami wspólnotę na kształt koła, które obejmuje niebo i ziemię: od posłuszeństwa Bogu, który nakazuje naśladować Syna przez posłuszeństwo przełożonemu (rozdz. 71 uzupełni ten nakaz o posłuszeństwo wobec braci), człowiek powraca w uniesieniu miłości do Boga w niebie, ponieważ „to miłość nakazuje spieszyć do życia wiecznego”. Jeśli ktoś rozerwie ten krąg, wówczas musi upaść. Wśród sposobów, w jakie może to się stać, św. Benedykt wylicza także gorycz szemrania i przeciwstawia ją pogodzie posłuszeństwa, co implikuje ścisły związek tego pierwszego z brakiem tego drugiego. Jak zauważyliśmy wcześniej, narzekanie po kątach jest wyłamaniem się ze wspólnoty prawdziwej i tworzeniem wspólnoty pozornej. Jedynie posłuszeństwo – cierpliwe, wytrwałe i owocne słuchanie – może doprowadzić do przekształcenia naszego świata według porządku Ewangelii.

Wspólnota a szemranie. Rozdział 34 Reguły

Pierwszy przypadek dotyczył w dużej mierze relacji przełożony–podwładny. Drugim zarzewiem, które może zrodzić wybuch szemrania, jest według Reguły życie wspólne. Jej autor wraca do interesującego nas wątku, gdy omawia zaspokajanie próśb poszczególnych braci.

W zbiorze listów dwóch eremitów, Barsanufiusza i Jana, pisanych w okolicach Gazy w VI w., możemy przeczytać korespondencję z pewnym diakonem, który oskarżał przełożonego wspólnoty o stronniczość, jako że odmówił on jego prośbie o nowe łóżko, natomiast sąsiad bez problemu uzyskał zgodę na odnowienie drzwi celi. Przykłady możemy mnożyć. Każdy z czytelników dopisałby analogiczne historie, bo spotykamy się z takimi problemami na co dzień. Konflikt jest spowodowany przez naruszone poczucie sprawiedliwości – ktoś jest traktowany lepiej niż my, otrzymuje coś, na co naszym skromnym zdaniem nie zasługuje (nawiasem mówiąc, widzimy tutaj analogię z Mateuszową przypowieścią o robotnikach w winnicy, zob. Mt 20,1–16). Święty Benedykt nie wchodzi w dyskusję nad racją bądź jej brakiem u tych, którzy zostają zranieni. Zależy mu na czymś innym, mianowicie na wychowaniu do współczucia; chce, abyśmy zobaczyli słabość obdarowanego, który bez przywileju, ulgi lub ustępstwa załamie się i być może upadnie czy odejdzie. Autor Reguły łagodnie zachęca nas, żebyśmy ponad swoją zazdrością zobaczyli ludzką biedę i przez życzliwe przyzwolenie na specjalne traktowanie przyszli bliźniemu z pomocą, nie żądając analogicznych przywilejów dla nas samych. A łagodnie traktowani? Cóż, otrzymują dar podwójny, ponieważ oprócz ulgi mają dostrzec też życzliwość wspólnoty, która rozumie ich słabość i chce ich wesprzeć na drodze do nieba. Słabość jednak musi zostać nazwana po imieniu, tak aby została zachowana sprawiedliwość. 

Zakończenie

Oczywiście możemy, a nawet powinniśmy zapytać, jak wygląda szemranie w życiu świeckim? Odpowiedź nie jest prosta o tyle, że większość sytuacji opisywanych w Regule dość odbiega od codziennego życia w wielkim czy małym mieście. 

Na pewno, kiedy zaczynamy narzekać, warto dokonać rachunku sumienia i dostrzec, co powoduje nasze narzekanie. Opisywanie innym własnych krzywd, prawdziwych bądź urojonych, nie jest dobre ani dla nas, ani dla naszych bliźnich. To, co nas boli, może i powinno pozostać czymś, czym dzielimy się jedynie z najbliższymi: współmałżonkiem, spowiednikiem i ostatecznie z samym Bogiem. Sprawa dzielona w tak intymnym gronie słabnie, natomiast rozprowadzona w ludzkim tłumie rośnie i potężnieje, przytłaczając nas swym ciężarem. 

Nie wiemy też wszystkiego i dostęp do serca bliźniego, który jest powodem naszego szemrania, jest dla nas zamknięty. Jeśli nie mamy odwagi zapytać, a następnie wysłuchać i przemyśleć tego, co drugi ma nam do powiedzenia, nie warto wdawać się w dywagacje nad przyczynami czyjegoś zachowania. Puste spekulacje nad tym, co postrzegamy, nie prowadzą do pokoju, ale do eskalacji konfliktu. Z pomocą przychodzi nam milczenie oraz ów zbawienny dystans wynikający z tego, że nie mamy obowiązku osądzać ludzi, z którymi żyjemy na tym świecie.

A zatem? „To przede wszystkim zalecamy, aby nigdy nie było szemrania”. 

Fragment książki „Cywilizacja psałterza. Studia nad Regułą św. Benedykta”

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

Dodatek

Fragmenty Reguły św. Benedykta o szemraniu

4,39: Nie szemrać.

5,14–19: Posłuszeństwo to jednak tylko wówczas jest Bogu przyjemne i miłe ludziom, jeśli polecenie spełnimy, nie wahając się, nie ociągając, nie ozięble, bez szemrania, bez słowa sprzeciwu. Posłuszeństwo bowiem okazywane przełożonym zwraca się do Boga. On sam przecież powiedział: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16). Trzeba również, by posłuszeństwo uczniów było pogodne, gdyż radosnego dawcę miłuje Bóg (2 Kor 9,7 za: Prz 22,8 [LXX]). Jeśli uczeń słucha niechętnie i protestuje nie tylko słowem, lecz także buntuje się w sercu, to choćby nawet rozkaz wypełnił, nie może podobać się Bogu, który widzi jego zbuntowane serce. Taki czyn nie przyniesie mu żadnej łaski, a wręcz przeciwnie, może ściągnąć na niego karę za szemranie, jeśli nie poprawi się szybko i za błąd swój nie zadośćuczyni.

34,6–7: Przede wszystkim niech nigdzie i z żadnego powodu nie dochodzi do głosu to zło, którym jest szemranie, w jakiejkolwiek formie, czy to w słowie, czy to w jakimś znaku. Gdyby ktoś został na tym schwytany, powinien ponieść szczególnie surową karę.

35,12–13: Pełniący tygodniową służbę powinni na godzinę przed posiłkiem otrzymać, poza zwykłą porcją, każdy po kubku napoju i kawałku chleba, aby w czasie posiłku służyli swoim braciom bez szemrania i zmęczenia.

40,8–9: Gdzie zaś warunki miejscowe są tego rodzaju, iż nie można znaleźć nawet wyżej określonej miary wina, lecz tylko znacznie mniej lub nawet ani kropli, niech, ci którzy tam mieszkają, błogosławią Boga i nie szemrają. To zalecamy przede wszystkim, by nigdy nie było szemrania.

41,4–5: W porze Seksty należy jeść obiad także w środę i piątek, jeśli byłaby praca na polach albo skwar letni nazbyt wielki. O tym rozstrzyga opat, który musi miarkować i układać wszystko w taki sposób, aby i dusze postępowały na drodze zbawienia, i bracia wykonywali swoją pracę nie mając słusznych powodów do szemrania.

53,17–18: Opiekę nad tą kuchnią przejmą co roku dwaj bracia, którzy potrafią dobrze ją sprawować. Gdyby potrzebowali pomocy, trzeba im ją przydzielić, aby swoją posługę wypełniali bez szemrania. A z drugiej strony, w czasie, kiedy byliby mniej zajęci, niechaj pójdą do pracy tam, dokąd ich poślą.

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: