Bóg potrafi wymazać każdy grzech. Poradzi sobie nawet z najgorszym złem. Nie ma takiego grzechu, którego nie chciałby wyrzucić z naszego życia. Jego miłosierdzie jest nieogarnione. Chętnie słyszymy tych prawd, ale musimy wielokrotnie je powtarzać sobie i innym. Jak mało pojętni uczniowie, powinniśmy je powtarzać sobie i innym, gdyż jest w nas coś takiego co wątpi, że nasze stare grzechy przestały istnieć.
Abba Motylion i…życie na kocią łapę.
-Osioł! Ale ze mnie osioł! -mruczał do siebie Papillon klęcząc przed rozbitym kubkiem i rozlaną kawą. -Zachciało się i ciastka i kawy...-fuknął. Papillon już tydzień gościł w gospodarstwie niedaleko rodzinnego domu abby Motyliona. Przyzwyczaił się do komarów. Walczył z nimi bronią chemiczną. Z abbą spotykał się co dwa dni. Na brewiarz i lekturę duchową. Był już …
Abba Motylion i… Zmartwychwstanie.
-Co znowu?! Papillon wstał, mamrocząc i fukając na wszystkie strony. Od tygodnia fukał i nie wstawał. Raz fukał ze złością, raz ze smutkiem, innymi razy ze zmęczenia. Jedno było niezmienne - Papillon fukał. Położyło go w Wielki Poniedziałek. Wszystkie nadzieje, jakie wiązał z czasem oczekiwania na Wigilię Paschalną, nadzieje na pełną pocieszenia modlitwę, na przeżycia …
Abba Motylion i….tajemnica Triduum Sacrum.
-Motyla noga! -mruczał do siebie podirytowany Abba Motylion. Powodem irytacji abby były jednak nie motyle, ale króliczki. Króliczki przebrane były w kostiumy różnej maści. A to przeciekał dach pustelni, a to brat bez zasięgnięcia rady starca pozamawiał liny na koszyki ( a nie było za nie jak zapłacić), a to dawny znajomy podesłał mu …
Abba Motylion i….oczekiwanie na owoce.
Abba Motylion od kilku dni planował ekstradycje. I to wielokrotną. Nie była to jednak sprawa polityczna. Nie bacząc na złą pogodę i nienajlepszy wzrok starzec z mozołem umieszczał szmaty nasączone naftą w tunelach nielegalnych imigrantów. Imigranci robili podkopy, chowali się, uciekali. Starzec tunele zatykał. I tak dzień po dniu. Mimo żmudnej pracy na twarzy starca malowało się zadowolenie. …
Abba Motylion i…. do czego ci dziękczynienie.
Do niczego! Nie wytrzymam już. Wszystko odwrotnie niż miało być! No, prawie odwrotnie. Ale jednak.... Papillon mamrotał już drugi tydzień z rzędu. Reszta uczniów obchodziła jego pustelnię zgrabnym łukiem, co wymagało sporego wysiłku. Pustelnia Papillona stała w sąsiedztwie pustelni abby Motyliona a do tej drugiej zmierzały pochody złaknionych towarzystwa świętego starca uczniów. Uczniowie Motyliona nie grzeszyli …
Czytaj dalej "Abba Motylion i…. do czego ci dziękczynienie."
Abba Motylion i ….popielcowe kryzysy.
Pustelnie rozrzucone na niewielkim skrawku nieurodzajnej ziemi, jak rodzynki w chałce. Ale pustelnie to nie rodzynki. Nie były słodkie. Nad ziemią, którą udeptywały sandały gromadziły się chmury. Coraz więcej chmur. Halny. W powietrzu latały koszyki, dzbanki, gofrownice. Motyle nie mogły latać. Te, które przetrwały pierwsze uderzenie wiatru schowały się we framudze między spiżarnią a refektarzem. …
Abba Motylion i….między czymś a czymś.
Abba Motylion był starcem świętym. Był starcem bardzo świętym poza tymi momentami, kiedy nim na króciutką chwilę być przestawał. Działo się tak najczęściej wtedy, kiedy był między czymś a czymś, a coś było naglące, nie po drodze, męczące lub bardzo, ale to bardzo irytujące. Między czymś a czymś był starzec od dni kilku. Od rana …
Abba Motylion i…wielkie nadzieje.
Po ostatniej monastycznej wersji Sturm und Drang Periode kurz na dróżkach między pustelniami osiadł. Jak w klasycznej scenie z westernu, kiedy bandytów już albo jeszcze nie ma, dla tubylców jest zbyt gorąco żeby się kłócić a szeryf wreszcie ma okazję schować strzelbę i wyciągnąć nogi na taborecie na ganku. I pić herbatę. Tak właśnie zrobił abba Motylion …
Abba Motylion i …góra bezradności.
Nowe okulary abby Motyliona sprawiały wiele radości. Najwięcej radości sprawiały uczniom, którzy raz po raz cieszyli się obserwując jak starzec wpada na przechodzących turystów. Najbardziej cieszyli się, kiedy starzec wpadał na wyfiokowaną damę na szpilkach. Co za radość! Wystarczała na wyplecenie kilku koszyków i pięć anegdot na rekreacje. Rytm dnia w pustelni różni się wprawdzie …
Abba Motylion i…ryba na brzegu.
Papillonowi opadły skrzydła. I to do ziemi. Na poważnie zupełnie nie dawał rady. Jego zwykły entuzjazm - pufff ! -uleciał jak powietrze z przekłutego balonika. Był piątek. A zaczęło się prawie dwa miesiące temu. Papillon od czasu do czasu chodził do miasta. Abba Motylion już pierwszego dnia po przybyciu nowego ucznia powiedział, że zanim zacznie …
Abba Motylion i…mroczki przed oczami.
Pogoda szalała. Temperatura skakała jak młoda kozica. Ciśnienie robiło co chciało. Noce w cenobii były nieznośnie bezsenne. Prawie bezsenne. Po jednej z nich abba Motylion otworzył oczy jak co dzień, o tej samej porze. Przetarł je. Na wpół przytomny zrobił znak krzyża na ciele. Przygotował kawiarkę. Założył okulary. Pierwszy łyk kawy. Ora et labora et …
Abba Motylion i …pokusa.
Abba Motylion był chory. Mrozy były takie, że nos abby Motyliona przymarzał mu do czytnika książek, na którym odmawiał czasem brewiarz. Sięgnął więc do wersji papierowej. Miał ostatnio sporo na głowie. Uczniowie przechodzili kryzysy, chorowali (na zmianę pogody), wmawiali sobie, że przechodzą przez „noc ciemną” podczas kiedy przechodzili po prostu przeziębienie. Jedli albo za dużo albo …
Abba Motylion i…nagłębsze pragnienia.
Uczniowie abby Motyliona mieli wielkie pragnienia. Raz były to pragnienia kawy, innym razem naleśników. Uczniowie robili też wiele. Robili wiele, żeby zmęczyć starca. A to zepsuta łampadka, a to baterie w budziku do wymiany, a to sandały cisną. Wymordowany spełnianiem pragnień swoich kochanych uczniów, starzec postanowił zrobić sobie od nich wakacje. Skupić się choć trochę …