Abba Motylion był starcem świętym. Był starcem bardzo świętym poza tymi momentami, kiedy nim na króciutką chwilę być przestawał. Działo się tak najczęściej wtedy, kiedy był między czymś a czymś, a coś było naglące, nie po drodze, męczące lub bardzo, ale to bardzo irytujące.
Między czymś a czymś był starzec od dni kilku. Od rana dochodziły do Papilona odgłosy walki. „Bum! Szzzzzzz…. Auuuuu! O kurczę pieczone! No nie…. Jeszcze to?!!!”
Abba Motylion walczył z porządkami w pustelni. Stosy uzbieranych książek. Pamiątki do niczego nie potrzebne. Kaczki z porcelany od kogoś, jeansowe futeraliki do niczego, breloczki, bloczki i kubeczki. Papilon jednak zaryzykował. Rano przeszedł ścieżką od strony lasu i chrząknął przed starcem znacząco.
– Czego chcesz, Papilon?
– Yyyyy….ja…cieszę się, że Cię widzę abba. Chciałem powiedzieć tylko dobrego dnia….no….taaa…
– No to już powiedziałeś. Możesz wracać. Cześć.
– Ale…
– Co?
– No, dawno nie byłeś u mnie abba i ….
– Słuchaj Papilon. Nie mogę teraz. Jutro. Albo lepiej – pojutrze.
Papilon stał jak wryty. Za każdym razem, kiedy starzec był między czymś a czymś Papilon tracił rezon.
– Abba, a kiedy umówione czytanie św. Ignacego Antiocheńskiego?
– No co ty, Papilon?! Nie widzisz, że jestem między czymś a czymś?! Wracaj do siebie…no..jakoś się odezwę. Jak skończę.
– Hmmm….
Odgoniony jak natrętna mucha Papilon wlókł się niemrawo drogą w stronę miasta. „Oczywiście. Tak. No rozumiem. To normalne. Po co ja w ogóle tam poszedłem. Przecież z daleka widać było, że się dymi.”
Młodemu uczniowi z trudem przychodziło przechodzenie nad abbą Motylionem do porządku dziennego. Niełatwo też było mu przejść do codziennych obowiązków. Ale mimo to – pracował.
W mieście wysprzedał resztkę odlanych ręcznie świec, odwiedził chorego brata, gdzieś w czymś pomógł, kogoś rozśmieszył. Ale nadal trudno mu było zapomnieć o porannym odganianiu muchy. Może i był czasem muchą, latał starcowi dookoła głowy. Może i bzyczał za dużo i natrętnie. Może rzeczywiście prosił się, żeby go pacnąć łapką. Ale…
Po kolejnym incydencie z odganianiem muchy Papilon postanowił nie zaglądać do starca. Przeczeka jak mucha. Schowa się za firanką. Będzie udawał, że go nie ma. A jak porządki będą skończone, kwiatki zakwitną i okna się otworzą…może wtedy….
No a póki co psalmy. Koniecznie psalmy. Tak. Psalmy są najlepsze na nie najlepsze sytuacje. Na przykład psalm 91.